Miasto niezwykłe. Przekonałam się o tym w końcu, na własnej
skórze, spędzając weekend w rzuconej nie daleko, tuż za miedzą, stolicy
Niemiec. To że jest niezwykłe już nie raz wcześniej słyszałam. Śpiewano też o
tym w piosenkach, pisano w książkach, kilka magicznych obrazów z kręconych tam
filmów zapadło mi szczególnie w pamięć, a zwłaszcza z filmu Wendersa Niebo nad Berlinem. Może właśnie magia
opiewanego miasta tak mnie przyciągała, ale jego niezwykłość to przede
wszystkim historia….Po krótkim pobycie, Berlin magnetyzuje mnie jeszcze
bardziej. Najbardziej urzekła mnie jego przestrzeń poprzeplatana zróżnicowaną
architekturą – nowoczesne biurowce w towarzystwie renesansu i baroku…podoba mi
się to pomieszanie – futurystyczne bryły w kontraście z zrównoważoną architektura
klasyczną. Urzekło mnie też to, że dla rowerzystów wydzielony jest specjalny
pas na jezdni, oraz wiele udogodnień dla tych którzy poruszają się po Berlinie
na dwóch kółkach! Urokliwe miejsca, tłoczne bulwary, rozświetlona nocą Brama Brandenburska,
kolejka miejska, z okien której pięknie widać miasto, brzeg Sprewy i
pozostałości muru berlińskiego z namalowanymi obrazami, hasłami o wolności,
równości i tolerancji…Bogactwa berlińskich muzeów, które fundują dalekie
podróże w czasie…wszystko to zaostrzyło tylko mój apetyt na Berlin, by wrócić tam
na dłużej i zobaczyć więcej…
Wśród naszej czwórki biegającej po Berlinie była też szalona
bibliotekarka, którą niejako wywołuję tutaj do tablicy! Aha! Tak, tak, niech
sama opowie jak jej się widzi Berlin, bo zapewne każdemu widzi się inaczej.
Obraz jaki widział się mnie – dopełnią zdjęcia.
Muszę jeszcze dodać że jak na szalone bibliotekarki
przystało, miałyśmy w planach odwiedzić tamtejsze biblioteki, niestety w
związku z małą ilością czasu, nie udało się to, co tym bardziej zachęca do
powrotu.
Krysia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz