niedziela, 18 grudnia 2016

Opowieść wigilijna...



Są takie książki i takie piosenki które sprawdzają się najlepiej wtedy, kiedy za oknem pada śnieg. A skoro właśnie nastała ta zimowa pora i święta tuż za progiem to choć na razie ani śladu śniegu, warto w zasięgu ręki mieć kilka ciekawych książek na długie wieczory i muzyczny niezbędnik, dzięki któremu nawet najbrzydszy widok za oknem zamieni się w magiczną scenerię wprost z baśni. 
 Zacznę od absolutnej klasyki gatunku czyli Opowieść wigilijna Dickensa. Historia, którą pewnie każdy dobrze zna, ale jest to jedna z tych, którą zawsze warto przypominać. Treść bowiem choć pochodzi z XIX wieku przesłanie ma wciąż bardzo aktualne choćby w tym cytacie: „Scrooge sądził też, że lepiej, aby kalectwo ujawniało się w postaci zmarszczek dokoła oczu, wywołanych ciągłym uśmiechaniem się do bliźnich, niż w innej mniej przyjemnej postaci.” Na pewno niewielu się ze mną zgodzi, ale uważam że zmarszczki wywołane uśmiechem to najpiękniejsza ozdoba twarzy. Kolejna pozycja to Harry Potter. Czytają go mali i duzi, przeczytałam i ja. Cykl książek o małym czarodzieju zdobył wielką sławę na całym świecie, co wcale nie dziwi biorąc pod uwagę potęgę fantazji autorki J.K. Rowling, która z niesłychaną precyzją stworzyła świat magii, gdzie znaleźć można coś z bajki, kryminału i komedii – kto jeszcze nie przeczytał, to teraz jest doskonały moment by zacząć. Książką, która  także przenosi w zupełnie inny świat jest Imperium Ryszarda Kapuścińskiego. Tym razem udajemy się w podróż na Wschód. Choć to reportaż, ma się przy czytaniu czasem wrażenie że to coś z gatunku fantazy. Imperium opowiada o podróży autora do różnych części Związku Radzieckiego w czasie jego upadku. Szczególnie zapamiętałam zupełnie baśniowy fragment kiedy Kapuściński spotyka w Jakucku dziewczynkę, Tanię, a ona opowiada mu o wielkim mrozie: „Wielki mróz, tłumaczy mi, poznaje się po tym, że w powietrzu wisi jasna, świecąca mgła. Kiedy człowiek idzie, w tej mgle robi się korytarz. Korytarz ma kształt sylwetki przechodzącej osoby. Człowiek przechodzi ale korytarz zostaje, tkwi w mgle nieruchomo. Wielkie chłopisko robi wielki korytarz, a małe dziecko – mały korytarzyk. (…) Idąc rano według tych korytarzy Tania orientuje się czy jej koleżanki poszły już do szkoły – wszystkie wiedzą jak wyglądają korytarze ich najbliższych sąsiadek i przyjaciółek."

A skoro o baśni mowa, to warto pamiętać o Andersenie i Królowej Śniegu czy Dziewczynce z zapałkami.  Nie przypadkiem pisarze z krain północnych zajmują sporo miejsca na mojej świątecznej liście lektur, bo kto lepiej od nich zna zimę. Idealną lekturą w zimie wydaje się być A lasy wiecznie śpiewają Trygve Gulbranssena. Dziewiętnastowieczna powieść o rodzie Bjorndal z dalekiej północy Norwegii. Powieść ta dłuży się momentami ale opis tajemniczych, mroźnych lasów Norwegii doskonale wprowadza w nastrój zimowy, podobnie jak realizm magiczny w poetyckiej opowieści Sjona Skugga Baldur. Opowieść islandzka. Jest to cienka książka, dosłownie na jeden wieczór, ale przenosi w czasie i przestrzeni, za sprawą nieco archaicznego lecz pięknego języka i krajobrazów bajkowej Islandii.





 
Wśród zapachu korzennych przypraw i pomarańczy, gdy zimno na dworze, szybko rozgrzać można się przy klimatycznej muzyce. Mam kilka swoich ulubionych albumów właśnie na zimę. Kind of Blue, Miles Davis - płyta kultowa, ale słucham jej tylko zimą, jak i Christmas Songs Diany Krall, album pełen smacznych, jazzowych wersji znanych, amerykańskich, świątecznych przebojów. 50 Words for Snow, Kate Bush - cudowny melancholijny album, w którym dosłownie słychać zimę. To jest zupełnie inna Kate Bush niż ta znana z Babooshki czy Wuthering heights, warto sięgnąć po ostatnie dzieła Kate, kunszt muzyczny słychać już od pierwszych dźwięków, subtelnych, minimalistycznych i poruszających. If on a Winter’s Night, Stinga – Englishman w swoim żywiole, zrewitalizował stare angielskie pieśni i pastorałki, z retro instrumentami, w akustycznym wydaniu bardzo ładnie brzmią w zimowej scenerii. Vespertine, Bjork – według mnie najpiękniejszy album Islandki, która sama napisała o nim że jest wieczorynką, albumem zimowym i domowym – idealny na długie wieczory do wylegiwania się na kanapie. Utwór Frosti sprawia że oczyma wyobraźni widzę jak na szybach tworzą się białe ornamenty malowane przez mróz. Na płycie słychać też dźwięk kroków na śniegu. Komponenty smyczkowe nadają całości ogromnego rozmachu, które z domowego zacisza zabierają nas gdzieś na lodowce. Na samym szczycie zimowej listy przebojów są oczywiście polskie, piękne kolędy, które śpiewamy zawsze z mamą przy sprzątaniu i gotowaniu. 

 
Bjork -  Frosti, Aurora z albumu Vespertine. 

Wesołych Świąt
Krysia