czwartek, 21 maja 2015

Zamiast wstępu... czyli o tym, jak tak naprawdę wygląda nasza praca

Często słyszymy – biblioteka, oaza ciszy i spokoju, ciepło tam pewnie macie i mało pracy. Chciałoby się dopowiedzieć – gdy nie ma czytelników, nic się nie dzieje, zupełnie nic, słychać to słynne brzęczenie muchy, bzzzz… No cóż, z jednej strony trzeba przyznać rację, w naszej bibliotece faktycznie tak to wygląda, do czasu… pierwszej kawy :) Potem otwieramy nasze magiczne zeszyty i zastanawiamy się, który z kolejnych „szalonych” pomysłów wcielić w życie. Dlaczego szalonych? i dlaczego w ogóle wcielać? Na początku jest: POMYSŁ-idea-oklaski, następnie euforia/fajerwerki, potem zaczynamy liczyć, liczyć, liczyć… i uświadamiamy sobie „to się nie uda, nie mamy takiego budżetu, tylu ludzi, takich narzędzi, takiego sprzętu”. Druga kawa i zaczynamy szukać alternatywnych rozwiązań: „a może zrobić to własnoręcznie, wykorzystać makulaturę, poszukać darczyńców, jeszcze raz przeliczyć budżet, przeszukać magazyn, samemu coś upiec, przeszukać warsztat taty (muszę w końcu zwrócić mu ten młotek i odkupić gwoździe…). Burza mózgów trwa, a w tym samym czasie: wypożyczamy książki, opracowujemy nowe, zamawiamy nowości, uzupełniamy kronikę, stronę internetową, facebooka, dzwonimy do czytelników w sprawie zamówionych książek, rozliczamy wnioski, piszemy nowe, para buch, koła w ruch! Po trzeciej i czwartej kawie niemożliwe staje się możliwe (kto pożyczy magnez z potasem?). Teraz odpowiedź na drugie pytanie: dlaczego? Bo wokół nas jest mnóstwo inspirujących ludzi – których warto poznać, książek – które warto przeczytać i pomysłów – które warto zrealizować; a biblioteka to dla nas przede wszystkim miejsce spotkań, wymiany poglądów, dzielenia się pasjami. W naszej małej bibliotece – kuźni pomysłów, staramy się nieustannie promować książki i samą sztukę czytania w przeróżny sposób, poprzez grę, zabawę, wspólne spotkania, działania, akcje, wydarzenia. Robimy wszystko od początku do końca same (choć przyjacielska, pomocna dłoń nie raz okazała się niezastąpiona), przed pracą, w trakcie pracy, po godzinach. Dlaczego? Hmm są różne teorie ;) ale nie będziemy już dłużej ukrywać, że to po prostu kochamy, nasza praca to nasza pasja, wkładamy w nią całe nasze szalone biblioteczno-socjologiczno-polonistyczno-kulturoznawcze serce…, w sumie to trzy serca, jedno by tego nie wytrzymało ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz